myPolitics
Media
Edukacja
Quizy
AD PLACEHOLDER

Antyuczniowska szkoła, czyli dzwonek jest dla nauczyciela

O polskiej szkole, o dominacji, propagandzie i głupocie. Nie o wszystkich i nie dla wszystkich - analiza powszechnych doświadczeń w skrajnym świetle autopsyjnym okiem.
Opinia
|
11/5/2021, 09:52 AM
|
Leonardo Górecki
Antyuczniowska szkoła, czyli dzwonek jest dla nauczyciela
AD PLACEHOLDER

Pierwszy września. Wokół dekoracje, kwiaty, śpiewy i kolory. Uśmiechnięci Nauczyciele obserwują przedstawienia uczniów wedle scenariusza napisanego przez nich samych, pod ich personalne zadowolenie. To idealne odzwierciedlenie przyszłych kilkuset dni, w którym wyreżyserują kolejny seans teatrzyku pseudo-edukacji. Wielu z nich chętnie pokaże w nim swoją wiedzę nieaktualizowaną od 20 lat i dominację nad uniżonymi pozycją kukiełkami-uczniami, maszynkami do przepisywania treści, a także bezwzględnej akceptacji wszystkiego co powie Wyrocznia. „Skończyły się wakacje”, nadszedł czas nauki – musztry i antykreatywnej indoktrynacji.

Drugi września

Dzień-do-bry – mówi Nauczyciel jednocześnie spoglądając w głąb sali, sprawdzając czy aby na pewno żaden z uczniów nie próbuje wyciągnąć wody czy kanapki, bo jak On mówi to nawet spełnianie podstawowych potrzeb jest nieakceptowalne. Czas na Lekcję, najwyższą z form nauki i jedyną akceptowalną, bo wyróżniającą rolę mistrza i niepozwalającą weryfikować informacji Wyroczni czy myśleć poza zamkniętym od 2 dekad pudełkiem wiedzy i doświadczeń.

Wstępny etap zakończony, nikt już nie próbuje naruszać najwyższej pozycji Nauczyciela. Rozpoczyna się mowa, godzinny monolog o tematach wysoko-istotnych, oparty na wartościach i sposobie myślenia mówiącego. Objawia się ona w zróżnicowany sposób, często poprzez wykład o wielkości sztuki poety sprzed czterech wieków, artysty szanowanego oczywiście wyłącznie z woli Wyroczni, a pomijającej zdolności intelektualne kukiełek i ich samodzielność wyrażania opinii. Rozwiązanie stosowane powszechnie wśród realizatorów podstaw przedmiotów humanistycznych, bo skutecznie przekazujące pałeczkę dominacji interpretacyjnej w ręce Nauczyciela i w ten sposób stające się narzędziem efektywnie zmieniającym sposób myślenia słuchaczy, oczywiście na taki jaki być powinien, czyli identyczny Wyroczni.

Mowa jednak to nie tylko narzędzie wpływu intelektualnego, ale także przymusu pochłaniania ogromu nieistotnych informacji. Wojen sprzed tysięcy lat, pustych wzorów i modeli, informacji o dziesiątkach tysięcy niespamiętywalnych osób czy kultury tzw. wysokiej – starych, nudnych książek (najlepiej takich co najwyżej z XIX w.), stojących w wielkiej kontrze do nowoczesnej formy zdobywania wiedzy, ciekawej i efektywnej, bo angażującej nie tylko tekstem, ale także obrazem i interakcją. To nieakceptowalne, bo kontestuje faktyczną wartość pracy Nauczyciela jako czegoś więcej niż pośrednika w przekazywaniu wiedzy, a kogoś kogo należy słuchać, kogo nie można sprawdzać, weryfikować ani się jakkolwiek sprzeciwić – również poprzez spełnianie własnych potrzeb fizjologicznych wobec antyludzkich wytycznych stawianych przez Nauczyciela. Odwodnienie, głód i choroby układu moczowego są mniej istotne niż Lekcja – sesja łechtania ego wielkiej Wyroczni, wielkiego guru i kwintesencji wykładanej przez Nią nauki, która często interesuje tylko ją samą i nie ma żadnego wpływu na zawodową przyszłość uczniów. Nie jest tutaj błędem, że sam Nauczyciel wychodzi poza ramy narzucone mu przez podstawę programową i standardy oświaty, a fakt wykorzystania ich w sposób autorytarny, a nie liderski. Wymuszający, obciążający, a nie wspierający i prowadzący do rozwoju.

Wyciągamy karteczki

Nie przeszkadza Nauczycielom jednak by w ramach kolejnego z etapów Lekcji przez własne działania odwracać to stwierdzenie i faktycznie, poprzez manipulację emocjonalną, przyczyniać się do tego by uczeń dla nieistotnego numerku w dzienniku (i ku uciesze Nauczyciela) decydował się wybrać naukę do kolejnej kartkówki z horrendalnej wielkości materiału, zamiast poświęcać czas na rozwój własnych zainteresowań, hobby i wszystkiego tego co faktycznie zmieni jego przyszłość.

Na skutek wmawiania istotności ocen uczniom wpaja się antyrozwojową hierarchię wartości, sprowadzającą rozwój człowieka do masowej nauki, pod egzaminy i klucze, a nie faktyczne zastosowanie jej w rzeczywistości. Zupełnie eliminuje się czynnik własnego wyboru czy kreatywności, sprowadza wszystko do punktów i "kucia na pamięć". W rzeczywistości natomiast najważniejsze jest co co ktoś faktycznie potrafi lub czy umie znaleźć jak to zrobić, dotrzeć do jakiegoś rozwiązania (sic!). Trzeba przyznać, że w pracy często istotne jest to co się umie na pamięć, ale tych rzeczy (bo specyficznych dla danego zawodu) szkoła nie uczy. Najistotniejsza jest samodzielność i umiejętność rozwiązywania problemów, a nie tworzenie z własnego umysłu Biblioteki Aleksandryjskiej. Celem tworzenia encyklopedii nie było samo wydawanie książek, a kondensacja wiedzy w jednym miejscu – umożliwiająca korzystanie z niej bez zapamiętywania – dlatego Internet nie powinien być wrogiem edukacji, a jej największym przyjacielem. Najlepszym partnerem do rozwoju opartego na kreatywnym myśleniu, bazującym na wiedzy teoretycznej. Podstawą pisania dobrego tekstu jest przeszukiwanie źródeł, podstawą dobrej analizy jest analizowanie prac innych – a nie pisanie w zamkniętym przedziale czasowym, pod presją i bez dostępu do jakichkolwiek istotnych informacji.

Szkoła w zamian za kreatywność wtłacza akceptację dla irracjonalnego sposobu uczenia i weryfikacji, skierowanego wprost ku autorytarnemu spełnieniu roli Nauczyciela. Przypomnijmy model klasycznej kartkówki, wszyscy równiuteńko w ławkach, wokół cisza, nikt nie próbuje wzbudzać podejrzeń gdy Wyrocznia cichym szelestem przechadza się obok. Później zebranie prac i na koniec ocena, która wprowadza uczniów w warunki klasowej mikro-konkurencji, podziałów i eliminacji poprzez niedostosowanie pod klucz, co zwane jest też kreatywnością. A wszystko dzięki w pełni obiektywnej i zawsze poprawnej ocenie Wyroczni. To proces od początku do końca niszczący kreatywne podejście i skutecznie umniejszający wartość uczniów myślących poza pudełkiem, tych których umiejętności są najważniejsze w warunkach rynkowych XXI wieku.

Dzwonek jest dla nauczyciela

I tak dochodzimy do ostatniego elementu – zakończenia procesu realizacji Lekcji. Tym co pozostaje do zamknięcia ram sesji edukacyjnej jest obciążenie czasu i głów uczniów-kukiełek jeszcze większą ilością problemów i materiału. Szkoła nie może kończyć się przecież na 8h pracy dziennie, gdy dla własnego samozadowolenia, nie zważając na odczucia uczniów, Nauczyciele tłumaczą swoim oświatowym kukiełkom, że ich przedmiot jest istotniejszy niż wszystko inne. Niż czas wolny, samorozwój czy poszukiwanie siebie. Zarówno poprzez masową produkcję zadań, projektów czy czytanie setek książek, jak i mikrodziałania prawie każdego dnia, co 45 min – poprzez odbieranie uczniom tych kilku wolnych minut w wielogodzinnych wizytach w placówce oświatowej. Nie jest jednak problemem gdy tyczy się drugiej strony – spóźnienia, nieprzygotowanie, brak odpowiedniej wiedzy i inne błędy są akceptowalne tylko i wyłącznie gdy tyczą się uczniów.

Słynne powiedzenie, że dzwonek jest dla nauczyciela, nie dla ucznia – powszechne w polskich szkołach – jest kwintesencją całego systemu, który niszczy młode pokolenia od dekad. Skupienie edukacji nie na pobierających naukę, a na edukatorach to forma patologii administracyjno-społecznej, od podstaw zepsutej i nieefektywnej. Sprowadzającej rolę ucznia do kukiełki nauczyciela, więźnia oświaty poruszającego się w ramach dozwolonej przez Wyrocznię przestrzeni przyzwalającej na irracjonalny autorytaryzm, walczącej z kreatywnością i weryfikacją informacji, a także tworzącą fałszywy obraz rzeczywistości, w której terror nauczycielskich tabelek ma jakikolwiek wpływ na przyszłość uczniów.

Autor
Leonardo GóreckiLeonardo Górecki
AD PLACEHOLDER

Blitz

AD PLACEHOLDER
Made with  by myPolitics Team