myPolitics
Media
Edukacja
Quizy
AD PLACEHOLDER

Jak zbudować kapitał polityczny na kryzysie humanitarnym?

Przeglądamy Twittera i przemówienia polityków, aby sprawdzić jak wykorzystują obecną sytuację do budowania własnej popularności.
Opinia
|
8/31/2021, 08:55 AM
|
Aleksandra Ptak
Jak zbudować kapitał polityczny na kryzysie humanitarnym?
AD PLACEHOLDER

Kryzys humanitarny w Afganistanie i dramatyczna sytuacja uchodźców na polsko-białoruskiej granicy to tematy, które praktycznie nie znikają z mediów. Pojawia się więc wiele głosów jak powinno wyglądać rozwiązanie tych problemów. Jednak wydaje się, że pod płaszczykiem chęci niesienia pomocy potrzebującym, kryje się chęć wypromowania własnej osoby lub konkretnej myśli. Przyjrzyjmy się kilku sposobom na budowanie kapitału politycznego na kryzysie humanitarnym.

1. Porównać dramatyczną sytuację w Afganistanie do problemów w swoim kraju

Po przejęciu kontroli przez Talibów, wielu polityków zaczęło przyrównywać wprowadzone przez nich prawa do tych proponowanych przez konserwatywne środowiska. Politycy szczególnie skupili się na sytuacji kobiet i prawach LGBT. W USA z prawami Talibów zestawiano reformy wprowadzane w Texasie. Na naszym rodzimym politycznym podwórku nie obyło się bez porównywania wprowadzanych przepisów do reform Prawa i Sprawiedliwości. Przykładowo europoseł Łukasz Kohut pisząc o znikających z życia publicznego Afgankach odwołał się do słów ministra Czarnka o cnotach kobiecych. Radosław Sikorski poszedł o krok dalej udostępniając mema przedstawiającego Talibów, który miał komentować sytuację strefy wolnej od LGBT w Małopolsce.

Komentarze tego typu mogą pomóc przybliżyć problemy odległych społeczeństw lub pokazać dokąd może prowadzić stosowanie pewnego rodzaju polityki. Trudno jednak znaleźć takie uzasadnienie w powyższych przykładach. Wręcz przeciwnie, komentarz w postaci mema zarówno umniejsza skali problemów Afgańczyków, jak i w żaden sposób nie pomaga społeczności LGBT w Polsce. Dwa konkretne problemy stały się jedynie pretekstem do ataku na opozycję, nie niosąc ze sobą żadnych konkretnych zmian czy nawet krytycznych przemyśleń.

2. Użyć kryzysu w innym państwie, aby wzmocnić swoją pozycję na arenie międzynarodowej

Kryzys jednego państwa jest często okazją na zwiększenie wpływów innego. Tak właśnie widzi problem w Afganistanie Theresa May. W wystąpieniu w Izbie Gmin, była premier wygłosiła swoją wizję rozwiązania kryzysu, podkreślając wagę współpracy międzynarodowej. Jednym z głównych problemów w działaniu NATO, według May, dominacja Stanów Zjednoczonych w procesie decyzyjnym. Kryzys w Afganistanie zapewnia więc okazję na to, aby przy umiejętnym rozegraniu sytuacji uniezależnić Wielką Brytanię od USA, a także umocnić jej pozycję NATO. Jej słowa spotkały się z entuzjastycznym przyjęciem, szczególnie przez innych Torysów.

Chociaż oportunizm jest dość popularną praktyką polityczną, w obecnej sytuacji wydaje się, że politycy powinni skupić się na współpracy i zminimalizowaniu negatywnych konsekwencji kryzysu w Afganistanie. Szczególnie kiedy Brytyjczycy narażają setki Afgańczyków, nie zabezpieczając danych osobowych osób, które współpracowały lub chciały współpracować z Wielką Brytanią.

3. Wykorzystać trudną sytuacji innych, aby pokazać siłę swojego kraju

W Polsce przede wszystkim głośno na temat uchodźców koczujących przy polsko-białoruskiej granicy. Ten problem jest umiejętnie wykorzystywany przez rząd, by pokazać siłę naszego kraju. PiS przez lata budował anty-uchodźcze nastroje, aby zwiększać swoje poparcie. Teraz musi działać tak, aby tego poparcia nie stracić równocześnie nie łamiąc swoich zobowiązań międzynarodowych.

Rozwiązaniem problemu ma być wysyłanie kordonów policji i wojska, rozkładanie drutu kolczastego wzdłuż granicy, uniemożliwianie dostarczenia pomocy medycznej. I to wszystko w obronie kraju przed kilkudziesięcioma zmęczonymi gorączkującymi ludźmi.

Wysyłając na granice najbardziej zaawansowane służby mundurowe, rząd stwarza pozory kontroli granicy i zapewniania bezpieczeństwa. Służby te jednak nie wykonują tam żadnej konkretnej pracy, migranci nadal są obecni przy granicy i nie otrzymują żadnej pomocy.

4. Obwiniać się nawzajem z politykami opozycji

Trzeba przyznać, że to raczej rutynowy zabieg w świecie polityki. Gdy dzieje się coś niepożądanego, wina zawsze leży po tej drugiej stronie. To samo ma miejsce na polskiej scenie politycznej w odniesieniu do sytuacji z migrantami na polsko-białoruskiej granicy.

Donald Tusk pisze o tym jak słabo PiS chroni granice Polski i wzywa do ich uszczelnienia. Maciej Gdula z kolei rozlicza Kościół z tego jak pomaga (lub nie) migrantom czekającym na granicy.

Wypowiedzi spotkały się z natychmiastowym odzewem, którym były podobne oskarżenia opozycji, porównania win i zasług obu obozów politycznych. Zwykle zarzuty używane w takich wymianach są kontrowersyjne i wręcz zmuszają oponenta do odpowiedzi. Pozwala to na zwiększenie zasięgów i popularności obu stronom. Niestety wzajemne zarzuty nie niosą ze sobą żadnej realnej zmiany a jedynie aprobatę dotychczasowego elektoratu.

5. Zbudować jeszcze większą wrogość

Inną popularną praktyką jest podkreślanie różnic międzykulturowych. Widzieliśmy to przez wiele lat w wykonaniu Prawa i Sprawiedliwości, które konsekwentnie budowało anty-uchodźcze nastroje. Jednak pewnego rodzaju niechęć do kultury czy tradycji z rodzimych krajów uchodźców czy też innych państw doświadczających kryzysów jest widoczna również w przemówieniach polityków państw prezentujących siebie jako bardziej liberalne.

Wystąpienie Theresy May w Izbie Gmin można by podsumować "West vs the rest" (Zachód kontra reszta świata). Była premier podkreślała jak kluczowa jest obrona zachodnich wartości w Afganistanie, nie zaś jak kluczowe jest życie czy bezpieczeństwo tamtejszego społeczeństwa. Pokrewne wypowiedzi mogliśmy usłyszeć z ust wielu zachodnich polityków. Można byłoby wręcz wywnioskować, że Afgańczycy są warci obrony tylko w przypadku przyjęcia przez nich zachodniego stylu życia.

Taka retoryka tworzy jeszcze większą przepaść kulturową. Sprawia, że ludzie doświadczający trudności czy to w Afganistanie, czy w jakimkolwiek innym kraju, wydają nam się zupełnie inni od nas. Nie będąc w stanie odnieść się do ich doświadczeń, mniej zależy nam na ich dobrobycie. Co za tym idzie łatwiej nam wybaczyć decyzje rządzących, które negatywnie odbijają się na całych narodach.

Problem ten nie jest unikatowy do obecnej sytuacji. Politycy od zawsze wykorzystywali trudności innych państw czy opcji politycznych po to, aby budować swój kapitał. Lecz jest to szczególnie rażące, kiedy państwa, których politycy próbują coś zyskać, były zaangażowane w takim stopniu w powstawanie kryzysu.

Autor
Aleksandra Ptak
AD PLACEHOLDER

Blitz

AD PLACEHOLDER
Made with  by myPolitics Team