myPolitics
Media
Edukacja
Quizy
AD PLACEHOLDER

"Nie lękajcie się!" - znaczenie wizyty Joe Bidena w Polsce [OPINIA]

Oczy całego świata zwrócone były w miniony weekend na Polskę, w której przebywał amerykański prezydent. Lider Wolnego Świata stający twarzą w twarz z tragedią uchodźców, rozmawiający z polskimi i ukraińskimi przywódcami. Czy przyniósł nadzieję? Co nam zostało po tej wizycie, co zmieniła?
Opinia
|
3/30/2022, 10:13 PM
|
Erwin Rabarijoely
"Nie lękajcie się!" - znaczenie wizyty Joe Bidena w Polsce [OPINIA]
AD PLACEHOLDER

Oczy całego świata zwrócone były w miniony weekend na Polskę, w której przebywał amerykański prezydent. Lider Wolnego Świata stający twarzą w twarz z tragedią uchodźców, rozmawiający z polskimi i ukraińskimi przywódcami. Czy przyniósł nadzieję? Co nam zostało po tej wizycie, co zmieniła?


Wyjątkowa atmosfera

Niech już pojedzie ten Biden - jest gorzej, niż jak Breżniew przyjeżdżał - słyszę, jadąc tunelem pod Wisłą drugą linią warszawskiego metra w drodze na Krakowskie Przedmieście. Cóż, takie słowa być może z powodu różnych utrudnień w komunikacji tego dnia w stolicy, jednak w to wczesne, sobotnie popołudnie czuć było w mieście pewną, wyjątkową atmosferę, która towarzyszy zresztą wszystkim wizytom następców Lincolna, Roosvelta czy Reagana: patrole policyjne na stacjach kolei, metra, na ulicach centrum Warszawy, opustoszałe z samochodów Śródmieście, syreny pojazdów służb. Aura specyficzna, ale nie była to wizyta taka jak podobne wcześniejsze: Donalda Trumpa przed pięcioma laty czy Baracka Obamy w 2016 na szczycie NATO albo w 2014 roku na 25-leciu odzyskania wolności. Te dwa dni były wyjątkowe, bowiem głowa supermocarstwa odwiedziła państwo, u którego sąsiada od miesiąca toczy się zbrodnicza wojna; do którego przybyło ponad 2 miliony uchodźców w ciągu czterech tygodni. Joe Biden przylatuje po raz pierwszy nad Wisłę i San jako amerykański prezydent, lecz nie w radosnej atmosferze - przybywa na pogranicze strefy wojennej, przybywa na bezpieczną ziemię pokoju, z której niejako widać dym bombardowanych miast Ukrainy, w której słychać płacz matek opłakujących swoje dzieci, synów, mężów. Przybywa do kraju, który, podając pomocną dłoń ukraińskim braciom i siostrom, po raz kolejny w historii cały świat zadziwia swoją solidarnością, człowieczeństwem; do kraju z 2 milionami uchodźców bez ani jednego obozu dla migrantów. Jakie znaczenie miała ta wizyta?

"Nie lękajcie się!"

Moim zdaniem, do tych słów powtórzonych za Janem Pawłem II przez katolickiego prezydenta USA sprowadza się ta wizyta. Wielu spodziewało się ogłoszenia jakichś strategicznych decyzji, nowej polityki w stosunku do Rosji. Tego się nie doczekaliśmy, ale mimo to nie uznałbym tej wizyty za niepotrzebnej, zmarnowanej. W polityce gesty, treść niewerbalna często są równie istotne, jeśli nie ważniejsze od deklaracji. Dwóm milionom Ukraińców dzisiaj potrzebny jest pokój w ich Ojczyźnie, ale wszyscy wiedzą, że nie jest to kwestia pstryknięcia palcami i machnięcia różdżką - dlatego potrzeba było gestów politycznego przywódcy Zachodu, stanięcia twarzą w twarz z uchodźcami na Stadionie Narodowym, wzięcia na swoje barki, choć na chwilę, ich cierpienia poprzez wzięcie na ręce ukraińską dziewczynkę, pocieszenie kobietę, której kraj jest niszczony przez rosyjskie rakiety. Te czyny oczywiście nie polepszają sytuacji Ukrainy ani jej mieszkańców, ale skoro zbyt wiele bardziej bezpośrednio nie można od razu zrobić, to ważne w swej symbolice jest i to.

Wydarzenie historyczne - czy przemówienie również?

Wiek XXI to epoka, w której człowiek chętniej posługuje się obrazami niż pismem. Rzeczywistość bywa niekiedy zbyt skomplikowana by wyrażać ją słowami. Z wizyty Kennedy'ego w 1963 roku w Zachodnim Berlinie wszyscy pamiętają znamienne "ich bin ein Berliner". Z marca 2022 roku wszyscy będą pamiętać powyższy widok, ten obraz przejdzie do historii - widok amerykańskiego prezydenta, który nie mówi wiele w obliczu tragedii, ale ze współczuciem jako człowiek pochyla się nad tymi, którzy jej doświadczyli. Słowa JFK nie zburzyły muru, tak samo gesty Bidena nie zatrzymają rosyjskich czołgów przed strzelaniem w szkoły czy domy. Obie rzeczy znaczą jednak kroki milowe w drodze do pokoju i wolności. Dają świadectwo braku obojętności na dziejące się zło, którego postać miała już nigdy nie wrócić na ziemię po doświadczeniach II wojny światowej.


Zastanawiam się jednak, czy mowa wygłoszona na dziedzińcu Zamku Królewskiego może być podobnie określana jak wspomniane wcześniej [historyczne] gesty? Wydaje mi się, że jednak nie. Wystąpienie to było bardzo dobre w ogólności  - słowa otuchy dla Ukraińców, odwołania do Jana Pawła II i Solidarności zawsze celnie trafiające w Ojczyźnie Karola Wojtyły i Lecha Wałęsy. Bardziej charakterystycznie mogą utkwić w zbiorowej świadomości słowa: ten człowiek nie może dłużej pozostać u władzy [o Putnie] - które na całym świecie wywołały konsternację - czy też stwierdzenie, że czeka nas długa walka do wygranej, co jakby wieszczyło (a może określało coś, co już się pojawiło?) ponowne opadnięcie żelaznej kurtyny w Europie. To przemówienie było ważne i potrzebne, choć może nie zostanie zapamiętane jak wystąpienia prezydentów zimnowojennych.

Polska wzmacnia się w grze

Różne czynniki, których doświadczamy w przestrzeni społeczno-politycznej ostatnich tygodni, w wielkim, wojennym nieszczęściu wynoszą nasz kraj do znaczącej roli na arenie międzynarodowej. To kolejny, historyczny fakt -  samo nasze społeczeństwo zapracowało na to, nie działania polityków rządu czy opozycji. Wielka dobroć i niejako wpisana w nasz kod etniczny solidarność dały naszemu państwu mandat do zabierania głosu w obronie walczącej o wolność całej Europy Ukrainy oraz do nadawania tonu polityce europejskiej wobec reżimu Putina. Wizyta amerykańskiego prezydenta w naszym kraju jest tego dowodem - Joe Biden przyleciał właśnie do Polski podczas trzeciej od objęcia urzędu podróży zagranicznej. Podczas dwóch wcześniejszych nie zawitał do Francji czy Niemiec (z Warszawy przez Anglię wrócił prosto do Waszyngtonu). Myślę, że mówi to samo za siebie. Znaleźliśmy się w niezmiernie ciekawym momencie geopolitycznej historii, w którym administracja Demokratów skazana została na dobre relacje z prawicowym rządem Prawa i Sprawiedliwości, który wcześniej wszystko postawił na polityczny mariaż z Republikanami.


Wobec tego wszystkiego - jakie jest zatem przesłanie i znaczenie wizyty przywódcy Wolnego Świata w Polsce? Nie lękajcie się - Zachód i Ukrainę (która w tych dniach bohaterską krwią swoich synów i córek pokazuje, że moralnie i mentalnie jest jego częścią) czeka długa droga do pokonania putinizmu, jednak ostatecznie wygra dobro, człowieczeństwo i wolność - wartości, które okazuje dziś nasz Naród, które zaprezentował Joe Biden. One ostatecznie wygrają, tak jak kiedyś pokonały imperium zła stworzone za żelazną kurtyną.

Autor
Erwin RabarijoelyErwin Rabarijoely
Katolik, Mulat, Polak, warszawiak. 18-letni maturzysta w VIII LO im. Władysława IV w Warszawie. Zielony konserwatysta. Oprócz polityki (też zagranicznej) interesuję się historią, muzyką i liturgiką.
AD PLACEHOLDER

Blitz

AD PLACEHOLDER
Made with  by myPolitics Team