„Niemcy” zamiast „hitlerowcy”. Warszawskie tablice Tchorka uszkodzone
Jednym z najbardziej charakterystycznych elementów krajobrazu Warszawy są tablice projektu rzeźbiarza Karola Tchorka. Wykonane z piaskowca obiekty mają jednolity wzór i upamiętniają znajdujące się w stolicy miejsca walk i męczeństwa Polaków w czasie II wojny światowej. Ich stawianie rozpoczęto na początku lat 50. XX w., lecz obecnie nie da się dokładnie ustalić ile tego typu tablic zostało zainstalowanych. Szacunki z końca lat 70. mówią o ponad 440 obiektach, lecz z biegiem lat znaczna ich część uległa zniszczeniu lub degradacji i obecnie jest ich ok. 160. Opiekująca się tablicami Fundacja PGE udostępniła mapę zawierającą ich lokalizacje.
Tablice uszkodzone
Na początku października ponad setka z zachowanych tablic padła ofiarą dewastacji polegającej na zastąpieniu wyrytych w nich słowa „hitlerowcy” słowem „Niemcy”. Nowe słowo znalazło się na piankowych plakietkach i zostało przymocowane do tablic za pomocą kleju.
Stołeczny konserwator zabytków Michał Krasucki stwierdził, że plakietki przyklejone zostały na „wyjątkowo mocny klej, który zostawia trwałe ślady na zabytkowym piaskowcu”. Wyraził obawę, że po ich usunięciu w przypadku każdej tablicy będzie konieczna gruntowna konserwacja całości lub dużej części. „To koszty niebagatelne” – ocenił, dodając, że chce by ponieśli je sprawcy.
Sprawców nie trzeba jednak szukać
Nie trzeba, bo inicjator całej akcji sam się ujawnił. Okazał się nim Adam Borowski, działacz opozycji w czasach PRL-u, a obecnie członek warszawskiego Klubu „Gazety Polskiej”, który o wszystkim pochwalił się w Telewizji Republika.
Napis „Hitlerowcy” powstał za czasów komunizmu. Aby nie drażnić towarzysza Ericha Honeckera, sprawców zbrodni zastąpiono słowem „Hitlerowcy”. A to nie Hitlerowcy podpisali Pakt Ribbentrop-Mołotow, to nie hitlerowcy napadli na Polskę, tylko Niemcy.
Adam Borowski dodał, że on i jego koledzy podjęli akcję „w trosce o pamięć, o prawdę historyczną”, gdyż „tablice przekłamywały rzeczywistość”, a także w celu edukacji młodego pokolenia.
Stołeczny konserwator zabytków: „prymitywna dewastacja”
Michał Krasucki w ostrych słowach odniósł się do inicjatywy Borowskiego, nazywając osoby za nią odpowiedzialne wandalami.
Kto jest takim wandalem? Pod pretekstem walki z „kłamstwem historycznym” plakietki wieszali członkowie warszawskiego Klubu „Gazety Polskiej”. Najbardziej mnie w tym wszystkim smuci fakt, że debata historyczna w ich wydaniu przyjęła tak ordynarną formę i zamiast łączyć w dyskusji tylko jeszcze bardziej dzieli. Brawo! Mając nieograniczony dostęp do mediów, do prasy, publikacji w sieci wybrali taką niszczycielską formę, której ofiarą padły zabytkowe (...) tablice.
W rozmowie z portalem naTemat Krasucki wyjaśnił również, że „już parę lat temu zauważyliśmy, że to [treść na tablicach – red.] może być źle postrzegane”.
Z tego powodu Fundacja PGE i miasto obok każdej z tablic Tchorka umieściły małe tabliczki, gdzie po polsku i angielsku wytłumaczono okoliczności zbrodni i ich nazewnictwa. Dlatego nie rozumiem takiej prymitywnej dewastacji, jeśli obok w tekście jest wszystko napisane.
O uzupełnieniu tablic Tchorka o dodatkowe wyjaśnienia w językach angielskim i polskim przypomniała także Fundacja PGE, apelując o zaprzestanie „ingerencji w tablice”:
Na dodatkowych tabliczkach (...) jest między innymi informacja, że to Niemcy, a nie hitlerowcy dokonywali zbrodni na Polakach podczas II wojny światowej. Na 165 zachowanych tablicach ponad 100 posiada już zamontowaną tabliczkę informacyjną. Kolejne są systematycznie montowane. Apelujemy do osób, które w ostatnim czasie naklejają napisy bezpośrednio na pomniki, aby zaprzestali ingerencji w tablice Tchorka. Taka jednorazowa akcja nie pomoże w edukacji historycznej i przypominaniu o winie Niemców za zbrodnie wojenne. Natomiast zapraszamy wszystkich, którym zależy na propagowaniu naszej historii, aby włączyli się do współpracy przy [naszym] projekcie.
Służby zostały poinformowane
Krasucki poinformował, że sprawa została zgłoszona na policję, ze wskazaniem nie tylko na uszkodzenie tablic, ale też na znieważenie miejsc pamięci. Ekspert zatrudniony przez miasto ma opracować program prac konserwatorskich i ich kosztorys. Dodał również, że do wojewódzkiego konserwatora zabytków zostanie skierowany wniosek o wpisanie całego zespołu warszawskich tablic do rejestru zabytków.