myPolitics
Media
Edukacja
Quizy
AD PLACEHOLDER

Technokrata, szamanka i córka dyktatora: współcześni arystokraci Korei Południowej

Potęga gospodarcza Korei Południowej została zbudowana na megakorporacjach, które od dziesięcioleci żyją w symbiozie z rządami. Zamieszani w to wszystko są szamani, a tracą na tym zwykli ludzie.
News
|
2/11/2022, 01:00 AM
|
Damian Olszewski
Technokrata, szamanka i córka dyktatora: współcześni arystokraci Korei Południowej
AD PLACEHOLDER

Korea Południowa w drugiej połowie XX w. zaliczyła ogromny boom gospodarczy i cywilizacyjny. Ten biedny, rolniczy kraj, który do końca II wojny światowej znajdował się pod japońską okupacją, stał się na wielu płaszczyznach liderem i trendsetterem w regionie. Niestety na rozwoju najbardziej skorzystali ci, których rodziny od pokoleń posiadały rozległe wpływy i koneksje – współczesna arystokracja.

W rankingu Bloomberga, Korea zajmuje pierwsze miejsce na liście najbardziej innowacyjnych państw. Koreańczycy – z k-popem na czele – prowadzą także (pop)kulturową ofensywę. Niezwykle popularne w ostatnich latach stały się takie filmowe produkcje, jak “Parasite” czy “Squid Game”. Wspominam o nich nie bez przyczyny, ponieważ transnarodowy charakter tych dzieł miał do zakomunikowania międzynarodowej opinii publicznej ważną wiadomość: Korea to kraj ogromnych dysproporcji społecznych i układów.

W ubiegłym roku na wolność, po wyrokach za korupcję, wyszły dwie kluczowe postaci dla życia politycznego i ekonomicznego Korei Południowej. W sierpniu jako pierwszy, po 207 dniach odsiadki, został zwolniony spadkobierca fortuny Samsunga, Lee Jae-yong. Dokładnie w sylwestra dołączyła do niego była prezydent Park Geun-hie, która za kratami spędziła pięć lat.

Ogromny skandal polityczny, który doprowadził do skazania tej dwójki, wybuchł w 2016 r., po śledztwie reportera konserwatywnej redakcji Chosun. W sprawę była również mocno zaangażowana przyjaciółka Park, Choi Soon-sil, która za pomocą zdefraudowanych pieniędzy wpływała na decyzje polityczne ówczesnej przywódczyni. Łapówki przechodziły przez ręce największych krajowych przedsiębiorców, właścicieli takich firm jak Lotte czy wspomniany wcześniej Samsung. Co jednak połączyło wszystkich skandalistów?

Wszystko zostaje w rodzinie

Aby lepiej zrozumieć kontekst całej afery, należy się cofnąć kilkadziesiąt lat wstecz, do czasów jeszcze sprzed gospodarczej transformacji. W maju 1961 r. ojciec Park Geun-hie, Park Chung-hee, będący wówczas generałem, dokonuje w kraju przewrotu wojskowego i mianuje się autorytarnym przywódcą. Zmiana zostaje jednak ciepło przyjęta przez społeczeństwo, zmęczone ogromną korupcją i nieudolnością poprzedniej administracji.

Następnie Park ogłasza plan pięcioletni, mający na celu diametralne zrestrukturyzowanie gospodarki Korei i zmniejszenie nierówności społecznych oraz obiecuje rozliczyć skorumpowanych biznesmenów – to ich wielkie firmy zawłaszczyły największą część funduszy z amerykańskiej powojennej pomocy. Jeszcze za rządów założyciela Republiki Korei, Syngmana Rhee, przedsiębiorstwa te – w zamian za łapówki i korzystne dla władz transakcje – posiadały szereg przywilejów. Działania Parka prowadzą nawet do aresztowania i postawienia zarzutów kilku z wiodących przedsiębiorców.

Jednak środkiem do osiągnięcia celu ma być szybka, nastawiona na eksport industrializacja ojczyzny. Wymusza to pewien kompromis, w wyniku którego większość oskarżonych płaci rządowi grzywny. To początek ścisłej współpracy wielkich rodzinnych przedsiębiorstw i rządów, która w rezultacie zapewni Korei Południowej dziesiąte miejsce na liście największych gospodarek świata.

Polityka ówczesnej władzy, oparta na państwowym kapitalizmie, zakładała przebranżowienie wybranych firm, tak, aby skupiały się na eksporcie szerokiego wachlarza towarów skoncentrowanych wokół przemysłu chemicznego i ciężkiego. Płynność finansową ma zapewnić transfer funduszy z pożyczek zagranicznych. W przypadku nierentowności spółek, rząd jest zobowiązany do spłacania długów. Największe firmy na nowo wchodzą w symbiozę z rządzącymi. Tak rodzą się, zarządzane przez klany, megakorporacje – czebole.

Dziedziczne imperium

Te bardzo skomplikowane twory odpowiadają za lwią część koreańskiego PKB. Czebole, które w języku koreańskim oznaczają dosłownie bogatą rodzinę, są potężnymi konglomeratami – pod którymi uginają się rządy i prawo podatkowe – kontrolowanymi przez rody mające silne powiązania z aparatem administracyjnym. Do grona największych z nich należą takie marki jak LG, SK, Hyundai czy wymienione już Lotte i Samsung.

Ten ostatni konglomerat jest największym z nich, a został założony w 1938 r. przez 30-letniego syna bogatych posiadaczy ziemskich, Lee Byung-chul. Na start rodzina młodego przedsiębiorcy wspomogła go kwotą 30 tysięcy wonów, co w tamtych czasach było ekwiwalentem ok. dwóch tysięcy średnich pensji. Firma początkowo zajmowała się eksportem produktów spożywczych, głównie do Pekinu i Mandżurii. W czasie II wojny światowej Lee udało się uniknąć losów przeszło pięciu milionów Koreańczyków, którzy siłą zostali wcieleni do japońskiej armii, bądź zesłani na przymusowe roboty. Po zakończeniu wojny, gdy Korea została podzielona wzdłuż 38 równoleżnika, firma przeniosła się do Seulu. Jednak gdy w 1950 r. Kim Ir Sen zaatakował swojego południowego sąsiada, Lee zmuszony był uciekać ze stolicy. Mimo sporych zniszczeń w kraju, Lee i jego firmie udało się przetrwać. Samsung zachował dynamiczne tempo rozwoju, a jego właściciel w celu dywersyfikacji przychodów zainwestował m.in. w przędzalnię wełny w Chimsan-dong czy rafinerię cukru w Pusan.

Lee w latach 50. dorobił się ogromnej fortuny, jednak sukces ten miał być okupiony niejasnymi powiązaniami z rządem oraz oszustwami. W latach 60. Samsung stał się jednym z głównych motorów napędowych koreańskiej gospodarki. Układy z Park Chung-hee, eksploracja nowych branż, takich jak RTV, i wsparcie finansowe od państwa pozwoliło przerodzić się Samsungowi w czebol, jaki znamy obecnie. Sam Lee zmarł w 1987 roku, a stery w firmie przejął jego trzeci syn, Lee Kun Hee, który wprowadził konglomerat w XXI wiek. Dziedzic przeszedł zawał serca w 2014 r., w wyniku którego nie był zdolny do pełnienia funkcji CEO, a zmarł w 2020 r. W kierowaniu koncernem zastąpił go syn, wspomniany wcześniej Lee Jae-yong.

Córka króla szamanów

Korea, w odróżnieniu od wielu innych krajów azjatyckich, nie jest krajem ateistycznym. Stosunkowo spora wolność wyznaniowa sprawia, że jest to miejsce, w którym spotykają się najróżniejsze religie i systemy teologiczne, często tworząc przedziwne hybrydy popularnych wierzeń. Natomiast wielu Koreańczyków korzysta z rad szamanów.

Jednym z bardziej znaczących kaznodziejów XX w. był Choi Tae-min, ojciec przyjaciółki Park Geun-hie i założyciel kultu łączącego elementy buddyzmu, chrześcijaństwa i tradycyjnego koreańskiego szamanizmu. Guru był bliskim współpracownikiem koreańskiego dyktatora, a w późniejszych latach stał się mentorem jego córki. Pozwoliło mu to zabiegać o łapówki i układy z wysokimi urzędnikami i zarządami czeboli.

Choi Tae-min zaprzyjaźnił się z Park Geun-hie wkrótce po zamachu na jej ojca w 1974 r., w którym życie, zamiast autokraty, straciła matka Geun-hie. Choi szybko zyskał sympatię młodej dziewczyny, mówiąc, że jej zmarła matka ukazała mu się we śnie, prosząc, by się nią zajął. Wtedy też przyszła prezydent Korei poznała swoją wieloletnią przyjaciółkę, Choi Soon-sil. Ojciec Park został natomiast zamordowany w 1974 r.

Wielkie zwycięstwo, wielki upadek

Wygrana Park Geun-hie w wyborach prezydenckich w 2012 r. była wielkim wydarzeniem. Była to pierwsza kobieta w Azji Południowo-Wschodniej, którą wybrano na głowę państwa. Zmiażdżyła swojego rywala Moon Jae-ina z 62-procentową przewagą, jednocześnie zdobywając najwięcej głosów w demokratycznych wyborach w historii kraju. Prezydent-elektka obiecała wówczas podjęcie walki z koncentracją kapitału przez czebole i poprawę stosunków z Koreą Północną.

Pierwszy moment, w którym poparcie dla Park zaczęło gwałtownie maleć nastąpił niecałe dwa lata później wraz z katastrofą promu Sewol, w której śmierć poniosło 306 osób, a 172 osoby zostały ranne. Wiele z ofiar było uczniami liceów, którzy tego dnia płynęli na wycieczkę. Opinia publiczna całą winą obarczyła za to przywódczynię. Jest to znamienne dla południowokoreańskiej kultury, gdyż naród ten potrafi poddać się rządom silnej ręki, bądź nawet zrezygnować z części swobód obywatelskich, jeśli w zamian lider zadba o rozkwit wspólnego dobra. W taki sposób ojciec Park zyskał legitymizację swoich rządów i przez wielu Koreańczyków został zapamiętany jako wybawiciel kraju. Kolektywizm mieszkańców Półwyspu Koreańskiego to jednak miecz obosieczny, bowiem społeczeństwo od swojego przywódcy ponad wszystko oczekuje dbałości o dobro ogółu. Z tego względu zwykli Koreańczycy upatrywali tylko jednego winnego nieudanej akcji ratowniczej, która zawierała szereg rażących błędów.

Gdy w 2016 r. na jaw wyszło, że Park dokonuje ważnych państwowych wyborów według poleceń przyjaciółki i szamanki, jej poparcie spadło do ok. 4 proc. Choi Soon-sil wyłudzała od konglomeratów wielomilionowe łapówki, które kazała wpłacać na rzecz własnych fundacji non-profit w zamian za wstawiennictwo u prezydent.

Tak było w przypadku właściciela Samsunga, który został oskarżony o przelanie 43 mld wonów (37,7 mln dol.) dwóm fundacjom Choi. Łapówka miała pomóc w dokonaniu kontrowersyjnej fuzji spółek należących do Samsunga, by ugruntować pozycję Lee Jae-yong jako lidera konglomeratu. Do tej operacji niezbędna była zgoda państwowego funduszu emerytalnego.

Na nieszczęście całej trójki, tym co przypieczętowało ich los był… tablet Samsunga, do którego dotarli dziennikarze STBC Newsroom w Niemczech. Urządzenie zawierało dane logowania Choi, a w jego pamięci znajdowały się szkice 44 przemówień prezydenckich. Wywołało to niemałe oburzenie społeczeństwa, które zarzuciło Park wgląd osób trzecich w politykę państwa. Dodatkowo na światło dzienne wypłynęły doniesienia o tym, że Choi miała dostęp do tajnych dokumentów na temat południowokoreańskich agentów w rządzie Korei Północnej. Doprowadziło to do czystki w szeregach administracji Kim Dzong Una.

W okresie od października 2016 r. do marca 2017 r. przez kraj przetoczyła się fala manifestacji, m.in. protest świec i protest św. Mikołajów. Wynikiem tego był impeachment Park w grudniu 2016 r. i usunięcie jej z urzędu w marcu następnego roku.

Wyroki i ułaskawienia

W 2018 r., po kilku procesach, Park została skazana na 32 lata pozbawienia wolności i grzywnę w wysokości 18 mld wonów (15 mln dol.). W 2019 roku, po odwołaniu, jej wyrok został skrócony o 10 lat. Z kolei Choi Soon-sil została skazana na karę 20 lat pozbawienia wolności i grzywnę tej samej wysokości co jej przyjaciółka. Jeden z jej procesów dotyczył także spiskowania z kilkoma urzędnikami i profesorami celem przyjęcia jej córki na uniwersytet, pomimo niewystarczających wyników. Skazany został także Lee Jae-yong, którego sąd uznał za winnego przekupstwa, sprzeniewierzenia i ukrycia dochodów z przestępstwa o wartości około 8,6 miliarda wonów (7,8 mln dol.) i skazał na 2,5 roku pozbawienia wolności.

Park została ułaskawiona pod koniec grudnia 2021 r. przez obecnie urzędującego prezydenta Moon Jae-in, z którym notabene wygrała wyścig prezydencki w 2012 r. Oficjalnym powodem ułaskawienia był pogarszający się stan zdrowia byłej prezydent. Do zwolnienia doszło jednak w momencie, gdy dawna partia Park, będąca główną opozycją konserwatywną, i Partia Demokratyczna, będąca macierzystą partią Moona, uczestniczą w zaciętym wyścigu prezydenckim – wybory zaplanowane są na marzec 2022 r. Ułaskawienie było świetną okazją na pozyskanie kilku głosów po prawej stronie sceny politycznej, aczkolwiek decyzja obecnego przywódcy mocno podzieliła kraj. Kandydatem liberałów na prezydenta jest Yoon Suk-yeol, który, będąc prokuratorem generalnym, badał aferę Park.

W przypadku Lee, również ułaskawionego przez pezydenta, warunki zwolnienia obejmują pięć lat ograniczeń biznesowych i zgody na każdą podróż zagraniczną. Miliarder jest także objęty dochodzeniem w sprawie oszustw i manipulacji akcjami, a jeśli zostanie uznany za winnego, może zostać ponownie uwięziony. Tutaj decyzja Moona miała wydźwięk bardziej ekonomiczny i wiązała się z wpływem pandemii COVID-19 na gospodarkę Korei Południowej i rynki światowe, szczególnie w obszarze niedoboru chipów i szczepionek. Co w tej sytuacji może zmienić jeden człowiek?

Republika Samsunga

Koreę określa się czasami mianem Republiki Samsunga i nie jest to określenie na wyrost. Aby uzmysłowić sobie, jak bardzo czebole kształtują koreańską rzeczywistość, warto prześledzić poszczególne składowe PKB kraju. Z danych opublikowanych przez Korea CXO Institute za 2019 rok – jeszcze przed tym, jak pandemia COVID-19 wybuchła na dobre – wynika, że Korea Południowa odnotowała 1919 bln wonów przychodu (1,59 bln dol.). W przypadku Korei, aż 84 proc. tej sumy zostało wygenerowane przez 2284 podmiotów zrzeszonych w 64 czebolach działających na terenie kraju. Łącznie daje to sumę 1617 bilionów wonów (1,34 bln dolarów) przychodu.

Ogromny udział w sprzedaży jest w zasadzie odwrotnie proporcjonalny do poziomu zatrudnienia. Bowiem w klanowych konglomeratach zatrudnionych było jedynie 1,58 mln osób. To zaledwie 11,4 proc. z 13,86 mln osób objętych ubezpieczeniem pracowniczym w grudniu 2019 r. W rzeczywistości małe i średnie firmy zatrudniają ponad 90 proc. wszystkich pracowników w kraju.

Mimo istnienia na koreańskim rynku wielu czeboli, tak naprawdę największe znaczenie ma tylko kilka z nich. Tutaj prym zwycięstwa należy do Samsunga, którego przychody w wysokości 14 bln wonów (260,6 mld dol.) dały mu aż 19,4 proc. udziału w PKB. W porównaniu do innych konglomeratów Samsung wypada miażdżąco, gdyż łączny zysk netto wszystkich grup wyniósł w sumie 57 bln wonów (47,3 mld dol.), z czego 19 bln wonów (15,7 mld dol.) zarobił sam Samsung, co stanowi 34,3 proc. całej kwoty. Dane te robią jeszcze większe wrażenie, jeśli dodamy do tego, że w 2020 roku jedyną na świecie gospodarką, która zanotowała mniejsze spowolnienie gospodarcze, były Chiny. Natomiast w 2021 r. koreańskie PKB rosło najszybciej od 11 lat.

Samsung znany jest na całym świecie jako największy producent smartfonów i telewizorów. To także lider w produkcji układów pamięci czy wyświetlaczy, które są montowane nawet w konkurencyjnych iPhone’ach. Jednak tak naprawdę to tylko część działalności tego gigantycznego konglomeratu.

W skład grupy wchodzą ponadto spółki zajmujące się ubezpieczeniami, papierami wartościowymi czy inwestycjami joint venture. Czebol zajmuje się też tak różnymi gałęziami gospodarki, jak marketing, handel, hotelarstwo, medycyna, ekonomia, a nawet moda, ale także petrochemią, przemysłem ciężkim czy energetyką jądrową. Renault Samsung Motors, we współpracy z Francuzami, produkuje także auta.

Samsung jest też właścicielem największego parku rozrywki w Korei, połączonym z zoo. Jedna z jego spółek jest też wiodącą firmą w przemyśle stoczniowym. Do osiągnięć giganta należy ponadto wybudowanie najwyższego budynku na świecie – Burdż Chalifa. Samsung Techwin jest natomiast przedsiębiorstwem militarnym, z którego arsenału korzysta choćby polskie wojsko, a jego zaawansowane systemy artyleryjskie strzegą granicy z Koreą Północną. Do czebolu należy też całe miasto o nazwie Samsung Digital City, w którym znajduje się kilka firm. Grupa zatrudnia prawie pół miliona pracowników na całym świecie – to więcej niż Apple, Microsoft i Google razem wzięte.

Dlatego osoba Lee jest tak ważna z punktu widzenia ekspansji gospodarczej i zabezpieczenia interesów Korei podczas wciąż trwającego kryzysu na rynku układów scalonych. Z drugiej strony opinia publiczna coraz śmielej kwestionuje zasadność hegemonii klanowych konglomeratów. Kiedyś te wielkie struktury odpowiadały za dwucyfrowy wzrost gospodarczy kraju, który ostatnio zaczął coraz mocniej wyhamowywać. Rząd stara się powoli reagować na sytuację, wspierając małe przedsiębiorstwa i rodzące się start-upy. Mimo tego era wielkich czeboli i związanych z nimi miliardowych afer korupcyjnych oraz nepotyzmu raczej prędko się nie zakończy.

Autor
Damian Olszewski
AD PLACEHOLDER

Blitz

AD PLACEHOLDER
Made with  by myPolitics Team