Wielka Brytania zalana protestami
Po śmierci Sarah Everard Brytyjczycy i Brytyjki wstrząśnięci sytuacją stanęli do protestów w całym kraju. Tysiące osób ukazuje swoje niezadowolenie wobec rosnącej przemocy dotyczącej kobiet. Demonstranci obecni byli w jednych z ważniejszych miejsc Londynu, w tym przed Parlamentem. Blokowali również czołowe miejsca w mieście tak, by dostrzegli ich wszyscy. O uprowadzenie i zabójstwo kobiety oskarżony jest policjant.
CO MÓWIĄ WŁADZE?
Minister spraw wewnętrznych Wielkiej Brytanii, Priti Patel, podczas apelu do protestujących mówiła o zagrożeniu epidemiologicznym i wyszła z prośbą o zatrzymaniu akcji solidarnościowych związanych ze śmiercią Sary. Patel nie ukrywała jednak swojego zaniepokojenia rosnącymi zgonami kobiet oraz podkreśla, iż rozumie skalę problemu.
"Zbyt wiele z nas wracało samotnie do domu ze szkoły lub pracy, słysząc za sobą kroki w niekomfortowo bliskiej odległości. Zbyt wiele z nas udawało, że rozmawia przez telefon z przyjacielem, aby kogoś odstraszyć. Zbyt wiele z nas zaciskało klucze w dłoni na wypadek, gdybyśmy musiały się bronić, a to nie jest w porządku. Kobiety i dziewczynki muszą czuć się bezpiecznie podczas chodzenia po naszych ulicach, dlatego kontynuujemy podejmowanie działań." -
DWA ODMIENNE POGLĄDY NA JEDEN ORGAN
Demonstranci wobec policji są bezwzględni. Jak donoszą media w trakcie czuwania doszło do licznych przepychanek z policją. Częsty był również widok kobiet skutych i rzuconych na ziemię. Służby poinformowały o zatrzymaniu osób, które zakłócały porządek publicznych i łamały restrykcje epidemiologiczne. Protestujący po skandalicznym, według nich, zachowaniu się policji domagają się dymisji komisarz londyńskiej policji metropolitalnej Cressidy Dick.
Władze na sprawę mają zupełnie inny pogląd. Mimo, iż Patel określiła krążące nagrania jako "niepokojące" i zażądała, by policja metropolitalna do końca dnia w niedzielę przedstawiła raport wyjaśniający przebieg wydarzeń, stwierdza, że nie czuje się zawiedziona przez policję. Wraz z premierem Borisem Johnsonem mówią, iż ich zaufanie nie zostało nagięte przez niego, a odwołanie go ze stanowiska nie wchodzi w grę.
ZAOGNIENIE SYTUACJI
Wszystko, co dzieje się teraz na wyspach brytyjskich podburza fakt, iż zabójstwo Sary zbiegło się w czasie wraz z projektem ustawy związanym z policją, przestępczością, wyrokami i sądami, która wśród kilku innych zapisów zwiększa także kompetencje funkcjonariuszy wobec uczestników protestów naruszających porządek publiczny. Wielu obywateli obawia się o naruszenie prawa do demonstrowania, twierdzą, że jest to naruszenie demokracji.
AKCJA SOLIDARNOŚCIOWA
Na ogromną skalę możemy zauważyć teraz akcje solidarnościowe po śmierci Sary Everard. Oprócz fizycznych protestów w najróżniejszych miastach Wielkiej Brytanii możemy dostrzec dołączanie się do akcji online. Media społecznościowe zalane są sformułowaniem "daj znać, jak dotrzesz do domu". Widać to między innymi na Instagramie:
Źródła: