Wolność słowa vs. Joanna Lichocka
Ostatnimi czasy na antenach TVP w programie "Warto rozmawiać" Jana Pospieszalskiego zaczęły pojawiać się treści, lekko mówiąc, władzy nieprzychylne... O zgrozo! Jak tak można, żeby publiczna telewizja wytykała błędy rządzących? Moje sarkastyczne pytanie, niestety na poważnie, zadała Pani poseł Joanna Lichocka z PiS (powszechnie znana z pewnego gestu).
Pani poseł za skandal uznała dopuszczenie do mediów publicznych innych głosów niż te, które dochodzą z Alei Ujazdowskich. W przestrzeni publicznej wszystkich krajów (to przecież nie tylko kwestia Polski) trwają dyskusje o lockdownach, a także maseczkach (głównie na świeżym powietrzu). Pluralizm wymaga chociaż wysłuchania drugiej strony, a do tego od 2015 roku TVP nie przyzwyczajała. Pan Pospieszalski od jakiegoś czasu, do swojego programu zaczął zapraszać osoby reprezentujące inne podejście do walki z koronawirusem. Przez programy przewinęły się takie postacie jak: dr Paweł Basiukiewicz, prof. Piotr Kuna czy dr Włodzimierz Bodnar, a w ostatnim pojawili się: Tomasz Wróblewski, mec. Piotr Schramm, dr Zbigniew Hałat i dr Zbigniew Martyka. O dziwo, w TVP wyemitowano program, który nie szczędził krytyki praktycznie każdej dziedziny działania rządu w dobie pandemii. Widz TVP musiał doznać dziwnego uczucia jeśli o 19:30 dowiedział się o samych sukcesach rządu, a trochę później usłyszał gorzkie słowa o poczynaniach władzy. Być może właśnie takie odczucia miała Pani Lichocka, która pewnie niezwyczajna jest słuchać takich opinii w TVP. Pani poseł jest, niestety, członkiem Rady Mediów Narodowych.
[...] jak to możliwe, że w TVP nadawany jest program atakujący walkę z epidemią, podważający politykę rządu w tej sprawie [...] Niedopuszczalne przekroczenie granic.
Zapędy cenzorskie członkowie PiSu pokazywali już od dawna, ale od ostatniego roku są one szczególnie widoczne. Cieszy mnie, że pojawiają się tacy ludzie jak Pani Lichocka. Ona przynajmniej jawnie i wprost wyjaśnia rolę TVP w Polsce pod rządami Prawa i Sprawiedliwości. Telewizja publiczna od 2015 roku pełni rolę tuby propagandowej władzy. W TVP głos odmienny od narracji jedynie słusznej partii jest niedopuszczalny, i to w swoich wpisach potwierdza Pani poseł.
Jak zapowiedziała, tak uczyniła:
W całej tej sytuacji, poza oczywistym zadowoleniem członków PiSu z postawy Pani Lichockiej, a także stanowczym sprzeciwem sympatyków Konfederacji oraz przeciwników obostrzeń. Martwi mnie brak reakcji ze strony ludzi, którzy od 2015 roku krzyczeli o wolnych mediach, o wolności słowa itp. Być może dlatego, że temat nie jest nośny, bo sam program Jana Pospieszalskiego był sceptyczny do narracji głównego nurtu o czasach pandemicznych.