Teraz w Polsce buduje się najwięcej mieszkań od 20 lat, ale to jest ciągle mniej mieszkań niż budował Gierek 25 lat po wojnie.

Sposobem na to, żeby zaspokoić oczekiwania mieszkaniowe jest nie tyle sama polityka mieszkaniowa, co generalna polityka gospodarcza, która powinna zmniejszać impulsy do migracji do dużych miast

Faktem jest, że żeby mieszkania stały się bardziej dostępne nie uda się tego zrobić bez interwencji państwa na rynku.

Wystarczy wychować się w PRL-owskim bloku i bywać w mieszkaniach odbieranych obecnie przez ludzi, którzy kupują nowe mieszkania, żeby zauważyć drastyczną poprawę jakości

Od osiemnastu lat żaden Polski rząd, mimo wielokrotnych zapowiedzi, nie znowelizował ustawy o planowaniu przestrzennym i nic w tym zakresie się nie stało.

Obecnie, kiedy ktoś chce budować, no to po prostu dostosowuje się do zasad zastanej sytuacji na rynku nieruchomości, którą ja pod względem planowania urbanistycznego oceniam jako fatalną

Dzisiaj panuje dyktatura wolnego rynku, czyli tzw. przemoc banków i deweloperów, którą, niestety, libertarianie uznają i próbują ją nam przemycić jako wolność.

Kryzys demograficzny jest absolutnie przerażający - ostatnie lata pandemii spowodowały, że mamy największy kryzys jeśli chodzi o ubytek liczby populacji od czasów zakończenia II Wojny Światowej.

Państwa opiekuńczego nie da się zbudować za pomocą systemy degresywnego podatkowego, który mamy dzisiaj w Polsce, czyli takiego, w którym bogaci płacą radykalnie niższe podatki od biednych i klasy średnie. Doprowadziliśmy do tego, że na ciężar utrzymania państwa bierze na siebie najuboższa część społeczeństwa.

Wydaje mi się, że jednak kwestia dzietności to jest przede wszystkim kwestia pewnych wzorców kulturowych

Dopóki nie stworzymy takich warunków w Polsce, żeby posiadanie dzieci nie wiązało się z ubóstwem [...], i jeśli nie sprawimy tego, że internista czy pediatra będzie dostępny od ręki, bezpłatnie, publicznie, że będzie opieka, że będą dostępne mieszkania, to dzieci w Polsce nie będą się rodzić.

Moim zdaniem często kobiety mogą nie decydować się na to, żeby kolejny raz chcieć zajść w ciążę, ponieważ mogą nie mieć wystarczająco poczucia bezpieczeństwa

Ta kalkulacja ekonomiczna, która w tej chwili zachodzi w szpitalach, to jest jakie świadczenia wykonywać, które są bardziej dochodowe niż inne, które są mniej dochodowe i jak się wymigać z wykonywania mniej dochodowych i wykonywać te bardziej dochodowe

Jeśli pandemia nie jest momentem, w którym wszyscy powinni płacić na służbę zdrowia więcej, a szczególnie bogaci, no to nie wiem co musi się jeszcze wydarzyć, żebyśmy mogli się na coś takiego zdecydować.

Nie mogę się w ogóle zgodzić z nazywaniem tego co w Polsce mamy jako składkę zdrowotną, składką zdrowotną. To nie jest składka zdrowotna, to jest druga część podatku dochodowego

[w odniesieniu do polskiego systemu ochrony zdrowia] Jesteśmy jedyną siłą polityczną, która uważa, że dosypanie do tego systemu kolejnych na przykład dziesięciu albo pięćdziesięciu miliardów złotych bez zmiany logiki działania tego systemu, nie poprawi dostępności świadczeń

Wiemy, że w tej chwili w Polsce prawo własności jest mocno ograniczone, wiele osób boi się wynajmować swoje mieszkania, może raczej trzeba zliberalizować przepisy dotyczące eksmisji po to, żeby ludzie mogli łatwiej wynajmować swoje mieszkania

System prywatnych emerytur nigdzie się nie sprawdził. W Stanach Zjednoczonych banksterzy inwestowali w produkty absolutnie spekulacyjne i ludzie potracili oszczędności całego życia. Chciwość banków jest tak duża, że tego się nie da dobrze zorganizować przez wolny rynek.