Wicepremier Libanu: państwo zbankrutowało. Bank centralny: nie
Chami powiedział w programie telewizyjnym wyemitowanym w lokalnym kanale Al-Jadeed w niedzielę, że “nie ma konfliktu opinii w sprawie podziału strat i że zostaną one przypisane zainteresowanym podmiotom, a mianowicie państwu, Banque du Liban [libański Bank Centralny - przyp. red.], bankom i obywatelom”.
- “Państwo zbankrutowało, podobnie jak Banque du Liban, są straty, a my będziemy dążyć do zmniejszenia strat dla ludzi” - wyliczał Chami. - “Żałuję, że nie jesteśmy w normalnej sytuacji” - dodał.
Urzędnik zaznaczył również, że "wypłaty nie będą dozwolone dla wszystkich".
Kierujący Banque du Liban Riad Salameh w kontrze do wypowiedzi wicepremiera stwierdził w poniedziałek, że instytucja, którą kieruje od ponad trzydziestu lat, nie zbankrutowała i nadal spełnia swoją prawnie upoważnioną rolę pomimo strat w sektorze finansowym.
Tego samego dnia Chami ponownie udzielił wywiadu, tym razem lokalnemu nadawcy OTV, w którym stwierdził, że wcześniej chodziło mu o niezdolność państwa do zniwelowania strat sektora finansowego, "co oznacza, że nie ma płynności".
Media zapytały o komentarz w sprawie także premiera kraju Najiba Mikati'ego, który odparł, iż wierzy, że jego zastępca mówił o "płynności, a nie wypłacalności" - czytamy w oficjalnym komunikacie kancelarii premiera Libanu.
Przez prawie dwa lata zarządy banków libańskich nakładały ograniczenia na pieniądze deponentów w obcych walutach. Dotyczyło to głównie dolarów amerykańskich, ale w niektórych przypadkach surowe limity obowiązywały także wypłaty gotówki w funtach libańskich.
W Libanie od końca 2019 r. szaleje poważny kryzys gospodarczy - najgorszy od zakończenia wojny domowej (1975-1990) - co w rezultacie doprowadziło do bezprecedensowego załamania finansowego kraju. Waluta libańska straciła już 90 proc. swojej wartości, a mieszkańcy mierzą się z ogromnymi niedoborami paliw i leków.