myPolitics
Media
Edukacja
Quizy
AD PLACEHOLDER

Reforma edukacji - jak nie teraz, to kiedy?

Rząd ogłosił powrót uczniów do szkół... w Internecie "protest uczniowski", a w tle odwieczne dyskusje o polskiej edukacji.
Opinia
|
5/2/2021, 12:19 PM
|
Kamil Królak
Reforma edukacji - jak nie teraz, to kiedy?
AD PLACEHOLDER

28 kwietnia rząd ogłosił harmonogram uchylania obostrzeń. Od 29 maja wszyscy uczniowie mają wrócić do stacjonarnej nauki w szkole. Nie wszyscy uczniowie są, jakby się wcześniej zdawało, chętni do powrotu...

W Internecie powstała petycja do Ministerstwa Edukacji i Nauki nawołująca ministra Czarnka do zmiany decyzji rządu. Pod protestem podpisało się (o zgrozo!) ponad 500 tys. osób (stan na 1 maja). Inicjatywa jest częściowo słuszna. Nie wydaje mi się, żeby powrót na ostatni miesiąc cokolwiek zmienił. Zważywszy na to, że jest to czas wystawiania ocen, zachodzi obawa, że pewni nauczyciele poczują się zbyt "pewnie" i zaleją uczniów falą sprawdzianów, bo "za chwilę wystawienie ocen". Powrót starszych uczniów (4 klasa szkoły podstawowej i kolejne) na miesiąc, w którym większość czasu będzie zagospodarowana na oceny końcowe, z punktu widzenia poprawienia jakości nauczania względem nauki zdalnej, nie ma żadnego sensu, bo niczego ten miesiąc nie zmieni. Jednakże, część argumentacji jaką zastosował tzw. Protest uczniowski jest po prostu śmieszna, jeśli nie żenująca. Czytamy tam tak: "uczniowie są zestresowani sprawdzaniem zeszytów, notatek lub że po powrocie będą musieli od nowa pisać sprawdziany w niepokoju i stresie". Z całym szacunkiem dla uczniów, ale zestresowana to może być pielęgniarka na oddziale covidowym, a nie uczeń sprawdzeniem własnego zeszytu.

Pokolenie stracone przez zdalne nauczanie?

Od dłuższego czasu w opinii publicznej zdarzało się słyszeć, że pokolenie zdalnego nauczania jest pokoleniem straconym, a ze szkół wyjdą głupki. Na szczęście, lub w tym przypadku na nieszczęście, polski Twitter dodał mi inspiracji do napisania tego artykułu.

W załączonym tweecie możemy zobaczyć fragment pewnego programu jednej z komercyjnych stacji. Po obejrzeniu, przypominam: to nie są skutki zdalnego nauczania, tylko efekty polskiego systemu edukacji. Podobnych, tego typu fragmentów można jeszcze sporo znaleźć na pewnym popularnym kanale Youtube. Nie chcę sprowadzać sprawy do absurdu i mówić, że z polskich szkół wychodzą tylko takie jednostki jakie nam Internet prezentuje, ale są to bardzo dobre przykłady w jak fatalnym stanie jest polska edukacja, nie od roku, ale od lat...

(Pseudo)Reforma edukacji

Ostatnia reforma przeprowadzona przez minister Annę Zalewską (PiS) nie zmieniła niczego, a obawiam się, że dała szansę na kolejną marność w marnościach. Poza "kosmetyczną" zmianą z formatu 6-3-3 na 8-4 nie pojawiły się żadne gruntowne zmiany. Poszerzenie już teraz obfitych programów nauczania i utrudnienie matur "reformowanych roczników" nie przyniesie zamierzonych (tak mi się zdaje) efektów. Nie mam oczywiście żadne pewności, ale przypuszczam, że takie działanie ma doprowadzić do zmniejszenia liczby maturzystów z pozytywnymi wynikami, a w konsekwencji do ograniczenia liczby magistrów. Pół żartem pół serio, można powiedzieć, że w Warszawie magistra można znaleźć za każdym rogiem. Takie jest moje przypuszczenie, bo nikt nie przekona mnie, że utrudnienie matur i podwyższenie progów zdawalności przyniesie większą liczbę inteligentnych i mądrych ludzi. Pomysł Prawa i Sprawiedliwości nie przyniesie żadnych pozytywnych efektów, a cała reforma nie sprostała wyzwaniom przed jakimi stoi polski system edukacji.

Wyzwania

Fundamentalnym wyzwaniem jest ułożenie odpowiedniej struktury szkolnictwa. Nie ma większego znaczenia czy szkoła będzie trwała 8 lat czy 6 + 3. Kluczowym jest rola i zadania szkoły na poszczególnych etapach rozwoju ucznia. Następnie określenie po co są szkoły średnie i odpowiedź na pytanie: czy wszyscy muszą iść do liceum? W Polsce utarło się przekonanie, najczęściej wpajane uczniom przez rodzinę, że trzeba iść za wszelką cenę do liceum, a potem na studia, nie ważne jakie, ale iść i być magistrem. Już teraz warto zauważyć, że sama matura, niczego na rynku pracy nie daje. Niedługo, jeszcze bardziej jak dziś, odczuwalny będzie brak tzw. złotych rączek, w zamian dostaniemy politologa lub socjologa (z uznaniem dla każdego z takim wykształceniem). W dobie dzisiejszych czasów kluczowym wydaje się być zdanie:

Nie każdemu hydraulikowi potrzebny będzie TikToker, ale każdemu TikTokerowi będzie potrzebny hydraulik.

I to właśnie kolejne wyzwanie polskiej edukacji. Potrzebne są zmiany w niedocenianym nauczaniu technicznym i zawodowym.

Poza problemem strukturalnym, jest jeszcze ogrom wyzwań, przede wszystkim takich jak program nauczania, ale nie tylko. To jednak temat na inny tekst...


Autor
Kamil Królak
Student ekonomii na UMK w Toruniu.
AD PLACEHOLDER

Blitz

AD PLACEHOLDER
Made with  by myPolitics Team