Stolica Apostolska razem z Moskwą przeciw Polsce?


Watykański minister spraw zagranicznych przyjeżdża do Moskwy, konferencja z szefem rosyjskiej dyplomacji. Co mówi? Zdradza katolików w Polsce i na Litwie:
Chciałbym zaznaczyć, że opinia ta nie jest krytyką dla zajadłej, rewolucyjnej walki z Kościołem katolickim. Sam jestem głęboko poczuwającym się, tradycyjnym katolikiem, dlatego tak poruszyła mnie ta wypowiedź abp Paula Gallaghera. Czytając artykuł, należy odróżnić krytykę polityki zagranicznej dyplomacji Państwa Watykańskiego, Stolicy Apostolskiej, czyli podmiotów polityki międzynarodowej, w której Kościół katolicki, instytucja i wspólnota bardzo cenna, ważna i wartościowa, oddziałuje i realizuje swoje cele w społeczności międzynarodowej od oceny wspólnoty Kościoła katolickiego, którą wyrażam jak najlepszą.
Autor
W poniedziałek 9 listopada do Moskwy przyleciał arcybiskup Paul Gallagher, z pochodzenia Anglik, sekretarz ds. relacji z państwami Sekretariatu Stanu Stolicy Apostolskiej. Pełni funkcję podobną do ministra spraw zagranicznych w innych państwach. Trzeba pamiętać, że Watykan jest państwem, a Stolica Apostolska podmiotem w relacjach międzynarodowych, gdzie abp Gallagher jest w nich reprezentantem papiestwa. To dobrze, że Siergiej Ławrow go przyjął i rozmawiał z nim - warto rozmawiać i polepszać relacje, jeśli nie są one najlepsze. W sytuacji jednak, kiedy jedzie się do państwa, które w szachu trzyma inne państwo, bezpośrednio odpowiedzialne za kryzys migracyjny na granicy polsko-białoruskiej, a tak na nią, na Polskę i Unię Europejską, wtedy tym bardziej trzeba uważać na dobierane słowa, kiedy wychodzi się potem do mediów i formułuje się komunikaty odbierane na całym świecie...
💬 Sergey #Lavrov:
— MFA Russia 🇷🇺 (@mfa_russia) November 9, 2021
🇷🇺🤝🇻🇦 #Russia and #Vatican have a common opinion on the need to protect the institution of the #family.
We agreed to coordinate our #efforts to uphold the intransient Christian moral and spiritual values at international venues.
🔗 https://t.co/c53X2d6HjI pic.twitter.com/QzHhz4Bt92
Naiwność sekretarza ds. relacji z państwami
Podczas wspólnej konferencji prasowej abp Gallaghera i ministra spraw zagranicznych Rosji, Siergieja Ławrowa można było usłyszeć komentarze dotyczące sytuacji na polsko-białoruskiej granicy u obu dyplomatów. O ile nie należy się dziwić retoryce członka rządu z Moskwy, to moglibyśmy liczyć, że przedstawiciel Stolicy Apostolskiej chociaż nie skrytykuje tych, z którymi łączy go wyznanie: Polaków i Litwinów, którzy od kilku miesięcy muszą walczyć z agresją hybrydową na granice Unii Europejskiej dokonywaną przez reżim Alaksandra Łukaszenki, który musiał otrzymać zgodę na takie działanie lub chociaż ciche przyzwolenie od Władimira Putina. Stało się jednak inaczej. Abp Gallagher stwierdził:
Wiemy, że w Polsce Kościół był krytyczny wobec podejścia władz i starał się zachęcić do bardziej humanitarnego, elastycznego podejścia władz. Myślę, że biskupi Polski nie zgadzają się na push-backi ze strony władz i myślę, że jest to głos Kościoła zachęcający wszystkich do ujęcia tej sytuacji jako nie kwestię liczb, rzeczy, ale jako [kwestię] ludzi - tak jak reszta z nas, którzy znaleźli się w poważnym położeniu. I to jest oczywiście - tych, którzy są za to odpowiedzialni - wielki ciężar odpowiedzialności.
[tłum. red.]
Warto zaznaczyć, że słowa te są przede wszystkim manipulacją i nadużyciem: polski episkopat zachęcał do humanitarnego traktowania migrantów - co do tego pełna zgoda, każdy człowiek na to zasługuje. Trzeba jednak przestrzegać też prawa, szczególnie w sytuacji zagrożenia. Nadużyciem jest stwierdzenie Kościół był krytyczny wobec podejścia władz - to stanowcze nadużycie niemające pokrycia w faktach, za które polski MSZ, gdyby poczuwał się do aktywnego prowadzenia polityki międzynarodowej, powinien złożyć notę protestacyjną w polskiej Nuncjaturze Apostolskiej (nie mieliby daleko, Nuncjatura jest około 100 metrów od budynku ministerstwa przy tej samej Alei Szucha). Biskup przewodniczący biskupiej Radzie ds. Migracji co prawda wyrażał apel o humanitarne traktowanie migrantów, przewodniczący KEP abp Stanisław Gądecki tak samo - i słusznie, bo każemu człowiekowi należy się humanitarne traktowanie - ale ze wszech miar: nie była to krytyka rządu! (Czego zresztą zgodnie z Konkordatem biskupi robić nie powinni, mieszając się wtedy do bieżącego dyskursu politycznego). Wypowiedź ta wywołała niemałe poruszenie a mi się przypominają czasy, kiedy Stolica Apostolska również brała stronę mocarstwowej Rosji i krytykowała Polskę, kiedy walczyła o słuszne wartości. Kiedy tak było? W XIX wieku, kiedy papiestwo otwarcie krytykowało Polaków biorących udział w powstaniu listopadowym a nieposłusznych, jak to się mówiło, "prawowitemu władcy - carowi Wszechrusi i królowi polskiemu Aleksandrowi"... Historia lubi zataczać koło.
Pożyteczny idiotyzm czy celowa prokremlowska retoryka?
Jeżeli były to szczere słowa watykańskiego de facto ministra spraw zagranicznych, ciśnie się na usta pytanie, co Watykan chce uzyskać i dlaczego katolicy w państwach, które stają się ofiarami ataków hybrydowych Łukaszenki muszą słuchać takich słów przedstawiciela papieża??? Polityka polityką, jest być może jakiś dalszy interes w relacjach watykańsko-rosyjskich, choćby polepszenie stosunków z Kremlem, może przygotowania do wizyty papieża w tym kraju (byłoby to wielkie historyczne wydarzenie), może chodzi o poprawienie stosunków Kościoła katolickiego z cerkwiami prawosławnymi na świecie - zgoda, to wszystko są szczytne cele, tylko czy takie słowa uderzające bezpośrednio w polskich katolików, ale też w litewskich, którzy chcą chronić integralności granic i bezpieczeństwa swoich Ojczyzn przed niekontrolowaną imigracją, czy te słowa były naprawdę potrzebne i właściwe u boku szefa kremlowskiej dyplomacji w stolicy neoimperialnego mocarstwa?? W Ministerstwie Spraw Zagranicznych kraju, który rozpętał wojnę na Ukrainie, wcześniej w Gruzji, a teraz szantażuje katolicką część Europy gazem jej potrzebnym na zimę? W Moskwie, niedaleko Kremla, gdzie rezyduje prezydent odpowiedzialny za morderstwa Litwinienki, Niemcowa, Politkowskiej, zatrucie Nawalnego? Czy ta krytyka państwa polskiego, w którym naród, w większości katolicy, bronią się dziś przed poważnym niebezpieczeństwem ze strony białoruskiego reżimu zabijającego swoich obywateli, była potrzebna? Pożyteczny idiotyzm abp Gallaghera czy celowa antypolska, zgodna z kremlowską propagandą retoryka?

Zdrada wobec katolików w Polsce i na Litwie
Litwini wiarę katolicką otrzymali w 1386 roku z Polski właśnie. Przyczyniliśmy się wtedy, nawiasem mówiąc, do wzrostu dochodów Stolicy Apostolskiej - Państwa Kościelnego, zapewniając dodatkowe wpłaty pieniężne od setek tysięcy nowych wiernych w nowym katolickim kraju dzięki wpłatom ze świętopietrza. Stolica Apostolska stała się wtedy dzięki Polakom bogatsza. To jednak spojrzenie czysto wymierne, ekonomiczne, finansowe. Przyjęcie katolicyzmu przez Litwę ostatecznie oceniłbym pozytywnie na płaszczyźnie zarówno duchowej, religijnej, ale i społecznej, na czym się skupmy. Po wielu setek latach zasług Polski dla Kościoła katolickiego, ważna postać kościelnej dyplomacji staje ramię w ramię z ministrem autorytarnego rządu Federacji Rosyjskiej, biernie pozwalającemu Białorusi destabilizować granice Rzeczpospolitej, Republiki Litewskiej, Unii Europejskiej. To zdrada wobec katolików w Polsce i na Litwie. Uznanie abp Gallaghera jako persona non grata może byłoby zbyt poważnym posunięciem, jednak takie słowa watykańskiego dyplomaty, choć nie będące bezpośrednią krytyką działań rządów w Warszawie i Wilnie, nigdy nie powinny paść, tym bardziej w Moskwie. To skandal, który tylko dolał paliwa do baków samolotów białoruskich linii lotniczych Belavia, tworzących haniebny most powietrzny między Mińskiem a lotniskami Bliskiego Wschodu.